Czuwanie „40 Days for Life”
Dzień trzeciego października 2020 był pierwszym naprawdę chłodnym dniem tej jesieni. Właściwie, to stało się taką jakby naszą tradycją i można było oczekiwać, że temperatura tego dnia nie będzie zbyt wysoka.
Rano, o godzinie ósmej zebraliśmy się w Jezuickim Ośrodku Milenijnym na Mszy świętej. Pierwsze czytanie z ostatniego rozdziału księgi Hioba mówiło o tym jak Pan Bóg, po czasie próby, obficie go pobłogosławił dając mu liczne potomstwo, a potem jeszcze liczniejsze wnuki i prawnuki. Fragment z Ewangelii opisywał radość apostołów po udanej misji ewangelizowania i wyrzucania złych duchów. Po błogosławieństwie kilkoro z nas obecnych w kościele udało się pospiesznie pod klinikę, aby zacząć nasze czuwanie modlitewne.
W tym roku organizatorzy akcji „40 Dni dla Życia” wybrali klinikę na ulicy Milwaukee znajdującą się na parterze domu mieszkalnego. Dyskretne napisy na drzwiach, brak znaków szczególnych robią to miejsce właściwie nierozpoznawalnym. W czasie naszej modlitwy jedna z przejeżdżających koło nas osób zatrzymała się i wyraziła swoje zdziwienie, że mieszkając w pobliżu nie była nawet świadoma tego, co mieści się w tym budynku. Warto też dodać, że po przeciwległej stronie ulicy znajduje się przedszkole, którego kolorowo pomalowane szyby kojarzą się z radością, beztroską i zabawą, co jeszcze bardziej wpływa na nierozpoznawalność nie tylko miejsca, ale przede wszystkim prawdziwych celów kliniki.
W związku z czasem pandemii i ograniczeń nie oczekiwaliśmy zbyt wielu osób na czuwaniu, mimo to z upływem czasu grupa zaczęła się powiększać. Przyszło też kilkoro dzieci z rodzicami. Po pewnym czasie dołączyły się do nas osoby angielskojęzyczne, które mimo nieznajomości języka polskiego razem z nami przesuwały paciorki różańca. Aby się z nimi lepiej zintegrować, postanowiliśmy poprowadzić różaniec w języku angielskim. Wynik tej próby dał nam do zrozumienia, że musimy jeszcze popracować nad znajomością modlitw w tym języku.
Na miejsce czuwania przybył także koordynator tegorocznej akcji w Chicago, Joe. Wyraził ogromne zdziwienie, że klinika aborcyjna jest zamknięta. Sobota rano to zwykle bardzo pracowity czas dla tego miejsca. Przychodzi dużo klientów, a ochrona kliniki energicznie broni ich przed kontaktem z osobami modlącymi się za nie, mogącymi wpłynąć na zmianę ich decyzji czy przyjście z pomocą. Czyżby i oni wierzyli w moc modlitwy? Czyż nie jest to dla nas znak, aby tym bardziej trwać na modlitwie i wierzyć, że zło można zwyciężyć tylko Dobrem?
AE
Galeria zdjęć: 40 days for Life