Skip to content

Rekolekcje Fundament u Sióstr Benedyktynek

We wtorek, 11 listopada 2014 roku, rozpoczęliśmy 5-dniowe rekolekcje zamknięte Fundament. Siostry Benedyktynki już po raz kolejny przyjęły nas w swoim domu. Oprócz klimatu ciszy, skupienia i modlitwy towarzyszyły nam smaczne posiłki co widać w prezentowanej galerii zdjęć. Całość rekolekcji prowadził Jerzy Mordarski SJ i uczestniczyło w nich 11 osób. (JM)

Zobacz galerię »

Kto ufa Bogu, ten nigdy się nie zawiedzie (świadectwo)

Kiedy po raz pierwszy usłyszałam propozycję wyjazdu na rekolekcje ignacjańskie Fundament zamknięte, od razu poczułam, że chciałabym na nie pojechać. To był wrzesień, a rekolekcje miały się odbyć w listopadzie. Okres dwóch miesięcy, który był czasem oczekiwania na to wyjątkowe spotkanie z Panem Jezusem, był dla mnie zarazem czasem walki wewnętrznej oraz zmagania się ze sobą. Wraz z pragnieniem jakie zrodziło się w moim sercu, pojawił się również lęk i obawy, czy podołam temu wyzwaniu. Musiałam w krótkim czasie uzyskać zgodę na urlop w pracy oraz wśród codziennych zajęć, wygospodarować czas Jezusowi, gdzie mogłabym być tylko dla Niego. Wszystkie swoje codzienne sprawy i obowiązki oddałam w ręce Boga i ufałam, że jeśli wolą Jego jest bym wzięła udział w tych rekolekcjach, to usunie z mojej drogi wszelkie przeszkody i umożliwi mi wyjazd. Tak też się stało. O wiele trudniejsza okazała się kwestia moich wewnętrznych lęków. Nie doświadczywszy nigdy wcześniej rekolekcji w zamknięciu, obawiałam się jak sobie poradzę z ciszą, milczeniem, jak będą przebiegały moje rozmowy z kierownikiem duchowym?

Zaraz po przyjeździe do domu rekolekcyjnego mój cały niepokój zniknął. Cisza stała się dla mnie błogosławieństwem… Oderwawszy się od hałasu dnia codziennego, poczułam jak bardzo jej potrzebowałam. Kierownik duchowy zaś, okazał się wielką pomocą podczas całych rekolekcji. W czasie rozmów otrzymywałam dużo pocieszenia i umocnienia, które było mi bardzo potrzebne, a także cenne wskazówki.

Już pierwszego dnia doświadczyłam ogromnego poruszenia w swoim sercu wchodząc do pokoju, w którym miałam spędzić najbliższe pięć dni. Ze wzruszeniem przyglądałam się wnętrzu, czując, że Pan Jezus przygotował to miejsce specjalnie z myślą o mnie. Nad łóżkiem wisiał obraz z motywem Pana Jezusa modlącego się w Ogrodzie Oliwnym, niemal identyczny, jaki wisiał nad moim łóżkiem w domu rodzinnym, który opuściłam dziesięć lat temu. Po przeciwnej stronie na półce obok biurka stała figura Matki Bożej, do złudzenia przypominająca figurę, która obecna jest w moim domu rodzinnym już od ponad stu lat. Wystrój pokoju rozbudził moją wyobraźnię, przywołał wspomnienia domu, w którym się wychowałam, moich rodziców, dzieciństwo… Jak się później okazało, było to zaproszenie Jezusa do tematu naszych wspólnych rozmów na najbliższe dni.

W medytacjach Pan Jezus przyszedł do mnie z tematem, który wywoływał w moim życiu duże emocje. Wzajemne relacje z Rodzicami choć na pozór poprawne, z mojej strony były przepełnione poczuciem krzywdy oraz żalu. Te negatywne uczucia zatruwały moje serce i sprawiały, że nie potrafiłam w pełni otworzyć się na miłość Bożą oraz zaakceptować samą siebie. Nie były to łatwe rozmowy… ale w poczuciu bezpieczeństwa i miłości (jakie dał mi Pan) znalazłam siłę i odwagę, aby pokonać wszelkie trudności, aby ponownie otworzyć rany swojego serca i pozwolić Bogu je leczyć.

Cały czas czułam, że Jezus jest razem ze mną. Zrozumiałam, że zawsze był i zawsze będzie. Nie tylko w trakcie medytacji, ale podczas całych rekolekcji dawał mi odczuć swą miłość na wiele sposobów. Stale mi towarzyszył i opiekował się mną… Intensywnie czułam jak bardzo Bóg mnie kocha. Jak bardzo jestem dla Niego ważna i bezcenna. Po raz pierwszy w życiu poczułam wdzięczność do Boga za dar mojego życia. Doświadczyłam ogromnej łaski. Stanąwszy w prawdzie przed Bogiem oraz przed samą sobą, całkowicie się Jemu oddając z poczuciem ufności, oraz własną bezradnością, zostałam uzdrowiona z poczucia krzywdy wobec moich rodziców i uwolniona od ciężaru jaki czułam od wielu lat.

Opuszczałam dom rekolekcyjny z sercem wypełnionym Bożą miłością, z ogromną wdzięcznością i pokojem. Jezus ponownie rozbudził we mnie miłość do Rodziców, przywrócił mi dobre wspomnienia, które z powodu ran w sercu wymazały się z mojej pamięci. Pomógł mi przebaczyć. Pomógł zrozumieć i zaakceptować moją przeszłość. Uczynił to wszystko we właściwym czasie i miejscu, stwarzając mi odpowiednie warunki, abym potrafiła ten dar przyjąć. Najcenniejszy dar – DAR BOŻEJ MIŁOŚCI. To był błogosławiony czas. (Dorota)

Back To Top