Skip to content

Odkryj i Pokochaj Modlitwę Słowem Bożym

Wspólnota Życia Chrześcijańskiego (WŻCh) działająca przy Jezuickim Ośrodku Milenijnym zaprasza na siódme już rekolekcje młodzieżowe w Camp Vista w Wisconsin, które odbędą się od 24-26 października 2014 roku (piątek wieczór do niedzieli). Temat tegorocznych rekolekcji to: „Odkryj i pokochaj modlitwę Słowem Bożym”. Rekolekcje prowadzi: Jerzy Mordarski SJ.

W programie rekolekcji: Msza św., spowiedź, modlitwa indywidualna i wspólnotowa, konferencje, praca w grupach, czas spędzony razem. Szczegółowe informacje i zapisy w biurze Jezuickiego Ośrodka Milenijnego.

Zobacz galerię »

Moje rekolekcje (świadectwo)

Tegoroczne rekolekcje WŻCh były dla mnie bardzo głębokim i wyjątkowym przeżyciem. Jeżdżę na nie już od kilku lat, więc mam możliwość przyglądania się zmianom duchowym we mnie z perspektywy upływającego czasu. Wypracowałam też, jak się okazuje, swoisty „system” przeżywania tych rekolekcji. System niekoniecznie świadczący o pełnej otwartości na Boga i ludzi… Tego roku jednak coś drgnęło, dojrzało, zawrzało we mnie tak, aż mury runęły. I chwała Panu!

Po latach ignacjańskiej formacji popartej terapią psychologiczną jestem osobą dobrze znającą siebie. Doskonale znam swoje mocne i słabe strony. Ponieważ pochodzę z typowej polskiej, bardzo dysfunkcyjnej rodziny, a jednocześnie jestem ambitna i uparta, mocno trudzę się od lat, by definitywnie przerwać fatalny „cykl pokoleniowy” mojej rodziny. Ta ciężka praca nad sobą trwa od 15 lat, a mam lat 40, więc należę do delikatnie mówiąc „starszej młodzieży” WŻCh.

W tym roku dzięki łasce Boga postanowiłam z wielką pokorą otworzyć się na owoce rekolekcji. Uczciwie słuchałam konferencji, modliłam się w większej niż dotąd pokorze i z większą akceptacją swoich słabości (powtarzających się grzechów). Starałam się z większą życzliwością i bez oceniania patrzeć na innych ludzi podczas tej duchowej podróży, a przede wszystkim otwierać się na Słowo Boże kierowane do mnie podczas modlitwy. Przyjechałam na te rekolekcje z tzw. pełną głową i obciążonym sercem: w momencie zmiany pracy, kupna mieszkania i u progu nowego związku. Wiedziałam, że sama już nie mam siły więcej walczyć i kontrolować sytuacji, że jest to czas, by pozwolić Bogu wreszcie się prowadzić, Jemu CAŁKOWICIE zawierzyć. Postanowiłam robić tylko to, co sugerował prowadzący, odganiać natrętne myśli, które zabrały już tyle dobrego życia. Mój proces nawracania trwa już wiele lat, ale dopiero teraz zintegrowałam wszystkie dobre „gesty duchowe” w jednym uroczym miejscu Camp Vista… Nie chcąc już być więcej „starym człowiekiem”, poczułam siłę do zrzucenia skorupy negatywizmu, kontroli, perfekcjonizmu, zniewoleń i depresji. Tak… to wszystko możliwe. Ale to nie była moja siła, to Bóg mnie ukochał znów taką, jaką jestem. W całej mojej „biedzie” na adoracji Taize skierował do mnie słowa: „A nie bądźcie przygnębieni, gdyż radość w Panu jest waszą ostoją” (Ne 8, 10). I nie chciał nic więcej, nie pouczał. Po prostu pocieszył i przypomniał mi prawo do cieszenia się życiem danym od Niego. Dał siłę, odwagę i cierpliwość do dalszej drogi, po prostu mnie nimi napełnił. Wlał jak wino do kielicha. Całkowicie niezależnie od tego, jak ta droga dalej się potoczy. Czyż rycerz Pana nie ma być gotowy na śmierć każdego dnia? Cóż było robić? Należało starego duchowo, zmęczonego człowieka oddać drzewom, jezioru i ptakom Camp Vista. Nie potrzebny mi już on. Duch Święty jest we mnie w każdej sekundzie, gdy go potrzebuję… (Olga)

Back To Top